sobota, 18 lutego 2012

dzień bez prostownicy.

Ostatnio miałam dzień bez prostownicy, a raczej dzień z pianką do loków i ugniataniem włosów. Wyszły całkiem nieźle. Ferie się skończyły, właściwie tydzień temu. Nie zrobiłam praktycznie nic z mojej listy.
Wtorek, czyli walentynki, minęły mi całkiem przyjemnie. Najpierw w szkole zdjęcia, lizaki i różne wygłupy, potem kręgle z moimi kochanymii ;**
Moje myśli krążą wokół kilku spraw. Jedną z nich jest przefarbowanie włosów na rudyy. Chyba się skuszę.
Inną sprawą jest kosmetologia. Chciałabym, ale nie wiem czy jest sens. Pomyślę nad tym później, na razie maturę muszę zdać. W poniedziałek do kina na jakiś polsko-niemiecko-francuski film z moją Moń. Mam nadzieję, że będzie fajny.
W poniedziałek dostałam od mojego Kotka piękne tupilanki ;)) Jeszcze się trzymają. Chciałabym wiosnę!!!







Jutro długa niedziela, bo wstaję o 8.30! Jak ja to przeżyję ? :D

środa, 1 lutego 2012

Wzięło mnie na sentymenty. Dziś natrafiłam na ten wiersz. Cudowny, smutny, dogłębny. Chwilę później dowiedziałam się że jego autorka  zmarła dziś wieczorem. Dziwnie się poczułam. Dlatego wklejam ten wiersz z myślą o wspaniałej autorce, która dokładnie potrafiła uchwycić wzruszające rzeczy w kilku linijkach, ale czytając go myślę też o moim wspaniałym kocie, który jest najważniejszym dla mnie stworzeniem na całym świecie.




Kot w pustym mieszkaniu


Wisława Szymborska


Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.


Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.


Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.


Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.


Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.